Najnowsze komentarze
pstrag na przysłupie to legęda :) ...
desmonium ekipa to zaden problem,...
zenon do: bieszczady
Przeczytam jak bede mial wiecej cz...
Desmonium do: Poczatek
Super. Pisz, opowiadaj, lubię pocz...
Desmonium do: bieszczady
Zazdroszczę ekipy! Mam nadzieję, ż...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

30.06.2011 19:03

bieszczady

3 padliny z bolonii (jeden yaponiec na przyczepke) 1200km, deszcz, winkle winkle winkle i nieustający banan na twarzy :)

Uwielbiam wycieczki bez planu......bez przygotowan..czysty spontan

A było to tak. Na chwile przed Bozym Ciałem padło hasło bieszczady, najpierw oczywiscie jaaaadymy !!!, potem niestety chwila zastanowienia, oł siet przeciez obiecałem synowi Małopolski piknik lotniczy, no trudno to nie jade..depresja.... Ale potem okazało sie ze ten piknik został odwołany wiec..... no dobra jedź tatusiu tylko wroc cały i w sobote.... yes yes yes..jak ja kocham te moja rodzinke..szybki wpis na forum i jedziemy.

 

*Jaki jest plan?

- ale w sensie ze jaki plan?

*no gdzie jak jedziemy?

-w bieszczady :)

*a gdzie spimy?

-cos sie znajdzie :)

 

taa takie wycieczki to ja lubie najbardziej

Oczywiscie dzien wczesniej wymieniałem opone i stwierdziłem wieczorem ze sie przejade sprawdzic czy wszystko ok, no i, tradycyjnie nie było okej, przy 110 moto mi zaczyna jechac wezykiem !!! fu*k !!! szybka kontrola cisnienia, i oczywiscie było za duzo, spusciłem troche sie poprawiło, ale ciągle jade wezykiem. wrociłem do domku wizualna kontrola i juz wiem ! "mechanik" tak mi ustawił koło ze to to niemiało prawa jeździć prosto. poprawiłem zapakowałem i czekam zwarty i gotowy.

W czwartek rano stawiam sie w umówionym miejscu w katosach, koledzy juz czekają, szybka kawka i lecim. W składzie monster s4rs testastretta, monster 695, jedyna na swiecie ducati R1 :) i moj mały stary monsterek 750

Najpierw autostrada, no jak to autostrada straszne nudy, później jak juz zjechalismy z A4 to miłe zaskoczenie, drogi szerokie, kultura kierowców no normalnie zaskoczenie, do samego Sanoka lecimy po podwojnej ciagłej i nie było sytuacji w której ktos probuje sie scigać, zajeżdzac droge czy coś. Normalnie morze czerwone przed nami sie otwierało.

tu musze sie uderzać w piersi, chyba najgorzej w PL i okolicach lata sie motocyklem po drogach górnego śląska, ci nasi kierowcy puszek jeszcze daaaleko za maupami w kwestii kultury na drogach i patrzenia w lusterko.

Tak czy inaczej wyruszyliśmy z katowic cos po 9 rano a pierwsze bieszczadzkie winkle gumowalismy juz chyba o 13 (nie wiem dokładnie bo szczesliwi czasu nie liczą). Stanelismy na takim ładnym tarasie widokowym, telefon do zonki jak tu pieknie, jaka super pogoda (zachmurzone ale ciepło bez opadów poprostu idealnie) + standartowe formułki :). i co? i oczywiscie ujechalismy poł km i zaczeło lac.

*ubieramy kondony ?

-olać to, jak ubierzemy to przestanie padać :)

No to lecimy daleji oczywiscie nie przestało padać, a co wiecej zaczeło lać i to moocno. Arti z przodu cały czas prowadzi ubrany w nówke tekstyla RE'VIT (gorąco polecam bo to był jedyny suchy kombik podczas całej wyprawy) no to mu było sucho i tak sobie leci, a my biedne żuczki mokniemy za nim. W koncu jak juz woda zaczeła spływac strużkami po newralgicznych punktach to koniec !!! zatrzymujemy sie i zjeżdzamy na popas.

Podjezdzamy pod knajpe, ludzi beztrosko siedzą sobie na tarasie popijaja piwko a my w tych strugach deszczy na gigantycznych kamieniach próbujemy zaparkowac te nasze potwory, udało sie. Wchodzimy do srodka, w kaskach, leje sie z nas woda, i wita nas wyluzowany własciciel tej budy "jaaaacie kosmici :) " doba luzik, odrazu zapowiedział znizke dla motocyklistów, swoj chłop.

Pojedli popili no to trzeba ruszać, padło hasło ze jedziemy juz szukac "cywilizacji" i noclegu, padło na Polanczyk. Szybkie poszukiwania pokoju i znalazło sie coś, coprawda jeden pokoj 3 osobowy ale co tam, przynajmniej za fajna monete,damy rady.

Osuszylismy sie troche, rozkublaczylismy nasze maszyny i wiater na piwko, moze na jednym sie nie skonczyło, ale tez bez szaleństw, bo wkoncu od rana mamy plan na latanie ( o zamknietej imprezie dla prawników na którą "przypadkiem" sie dostalismy i wyszlismy o 3 nad ranem nie bede wspominał ;)

 

Piatek rano powitał na chłodem wiatrem i deszczem, wiec zamiast na maszynki siedlismy w knajpce na sniadanko, potem spacerek po miescinie a tak ok 11 przestało padać i rozpoczoł sie jeden z najfajniejszym motodni w moim zyciu.

W skrócie to latalismy w tę i w tamte, po chyba wszystkich bieszczadzkich drogach, z nieprzerwanymi bananami w kaskach, z winkla na winkiel, z górki w dolinke, w zwartym szyku jak 4 mysliwce, mamy z dziecmi nam machały jak przjezdxzalismy przez wioski, dzewuchy sie ogladały, a my dalej do nastepnego winkla, i tak prawie bez konca. Na popas stanelismy na przysłopie (polecam pstrąga) pogadalismy z innymi motoswirami i dalej na asfalt. W pewnym momencie natrafilismy na zamkniety most, bez zadnych oznaczen objazdy czy cos, no to skrecamy powiedzmy w prawo, i tak sobie lecimy spokojnie przez wieś, asfalt sie skonczył i zaczeło mokradło wzdłuz Sanu.

*jedziemy?

-pewnei ze jedziemy :) !!!

i tak stanelismy na placu na którym składowali drewno z wyrębu, 3 sciezki i na kazdej wesoły znak zakaz wjazdu "bieszczadzki park narodowy" Wiec wrocilismy tak samo jak przyjechalismy, widoku 4 szosowych maszynek(z R1 na czele) w tym błocie... i toni "ja pier#$#% ja pier^#@$ jaka ona(R1) brudna......bezcenne

 

potem padło hasło ze jedziemy na "zapomnianą' droge zagórz-komańcza, telefonik do zony jak tu fajnie i jaka super pogoda, i co? i zaczeło lać :) 100 km w deszczu, juz nawet nikt nie pytał o kondony bo nikt ich nie wzioł ze sobą, ale co tam było fajnie. Tamte strony gdyby tylko asfalty były w miare dobre byłyby rajem dla motocyklistów, winkle idealne, widoki wspaniałe i czuc bieszczady w kazdym oddechu, w kazdym mijanym domu i z każdym km dalej od stacji bezynowej.  W pewnym momecie Arti zaczoł zapierniczac jakby było zupełnie sucho, ja w kasku mysle jak on potrafi sie złozyc w tym zakrecie to ja tez i dalej za nim, w lusterkach widze suchego i toniego ze tez daja z siebei wszystko.

Powiem tak: te 20 minut zapierniczania w tym deszczu dało mi chyba najwiekszy fun w mojej przygodzie z motocyklami, koła sie slizgały, kazdy jechał juz na krawedzi przyczepności, prawie każdy nie miał juz suchej nitki na sobie,  ale... ale to było naprawde coś, nigdy sie nie bawiłem tak fajnie jak na tej drodze. stanelismy wkoncu pod domem, dalej lało niemiłosiernie a my wszyscy mielismy takie banany ze trudno opisać.

 

Powrotu do domu juz nie bede opisywał bo nie ma juz czego.

Podsumowując

3 ducaty zrobiły łacznie 3600km i zaden sie nie zepsuł !!!!

3 jeżdzców na nakedach bez owiewek zrobiło łacznie 3600km i zaden nie nazekał na zmeczenie, a co wiecej, kazdy mogłby zawrocic z katowic i leciec dalej nad morze albo gdziekolwiek.

1 zgrana ekipa moze latac wszedzie

4 zgranych jeżdców moze leciec szybko a mimo to bezpiecznie

 

pozdrawiam i LwG

 

Komentarze : 4
2011-07-05 20:58:31 hubologista

pstrag na przysłupie to legęda :) (wychowalem sie w bieszczadach, zapomniana trasa zagórz komancza: rozumiem ze chodzi ci o slynne bieszczadzkie serpentyny ..:P jesli bog da a allach pozwoli to za 3 tygodnie bede wlasnie je pokonywal .. trzymam kciuki ..:)
P.S a dla tych na endurkach polecam droge rzepedz, preluki, duszatyn, mikow, smolnik ...
p.s.s a kto bedzie 28 sierpnia w duszatynie ten nie pożąluje :)

2011-07-01 07:17:31 erde1

desmonium
ekipa to zaden problem, znajdz sobie jakies lokalne forum i smigaj, zajedź na stajce bezynową gdzie spotykają sie motocyklisci i smigaj. Te ekipe z która teraz leciałem tez poznałem przez forum internetowe.
Zenon
zrobie prezentacje w pierwszej wolnej chwili
forza ducatisti !!!

2011-06-30 23:17:49 zenon

Przeczytam jak bede mial wiecej czasu, tobie proponuje prezentacje maszyny, uwielbiam Ducati ;) Pozdro

2011-06-30 21:23:43 Desmonium

Zazdroszczę ekipy! Mam nadzieję, że kiedyś poczuję to samo co Ty(na razie brak mi towarzyszy podróży), bo nie ma to jak dzielić z kimś szczęśliwe chwile!!!

  • Dodaj komentarz

Archiwum